Hej anony, praktycznie codziennie gdy jeżdzę do kouhozu mam myśli żeby na którymś przejściu w końcu dać gazu w pizdę do podłogi i zrobić masakrę z przechodniów. Jakieś rady jak z tym walczyć? Psycholog? Terapia? Do psychiatry wolałby m nie iść bo boje się że jak zapisze mi piguły to nie będe w stanie pracować i znów wyląduje na ulicy. Kurwa już nie daje rady.
Sekret polega na uświadomieniu sobie, że przypadkowi ludzie nie są powodem, dla którego jesteś zestresowany. To byliby burżuazyjni mega-bogaci pasożyty.